15 lipca 2015

Życie to jednak strata jest - rozmowa z Andrzejem Stasiukiem

Dopiero co pisałam o Wschodzie Andrzeja Stasiuka, a już połknęłam jednym haustem rozmowę Stasiuka z Dorotą Wodecką zatytułowaną Życie to jednak strata jest. Już na wstępie rozwieję wątpliwości – nie chodzi o to, że życie samo w sobie jest stratą, ale o to, że jest pasmem chwil, które bezustannie i bezpowrotnie nam się wymykają. Chodzi o przeszłość, którą mamy tylko jedną, a która często jest przepełniona niedopowiedzeniami, rzeczami, których nie zrobiliśmy bo nie mogliśmy albo zaniechaliśmy. 

Takimi chwilami są np. rozmowy Stasiuka z Wieśkiem – wspominanym w książce przyjacielem – i z matką. Były to rozmowy pełne niedopowiedzeń i przemilczeń, zwłaszcza jeśli chodzi o nieuchronnie, a mimo to niespodziewanie, nadchodzącą śmierć obojga. Stasiuk uprzytamnia nam, że całe życie jest szykowaniem się do śmierci, według niego rodzice umierając przed dziećmi dają im ostatnią (paradoksalnie!) lekcję życia.
Znając jego książki, jak np. wspominany Wschód, Mury Hebronu, Grochów, Jadąc do Babadag, Opowieści galicyjskie czy Duklę można mieć wrażenie, że Stasiuk w swoich odpowiedziach nieustannie operuje cytatami ze swoich książek – nic bardziej mylnego! To jedynie fragmenty jego życia przelane są na karty książek. To wszystko czyni Stasiuka jeszcze bardziej autentycznym i wiarygodnym w jego, bądź co bądź, literackiej fikcji.
Rozmowa z Dorotą Wodecką zahacza o najrozmaitsze aspekty życia Stasiuka. Dowiadujemy się o nieco mrocznych momentach życia pisarza – o ćpaniu, bijatykach, niechęci do nauki, odsiadce w więzieniu. Ale to pokazuje nam także jak wiele Stasiuk czerpie z każdego doświadczenia. To przecież dzięki odsiadce w więzieniu napisał niezwykłe Mury Hebronu, to o młodzieńczym buncie, dojrzewaniu i inicjacjach opowiada Grochów. Innym niezwykle ważnym aspektem życia Stasiuka był komunizm, o którym opowiada z pewnym rozrzewnieniem i melancholią, a może nawet tęsknotą – obraz tego mamy także we Wschodzie.
Niezwykle wzruszające i przejmujące są wypowiedzi autora Dukli na temat żony i córki, które nazywa najważniejszymi kobietami w swoim życiu. Jego słowa są pełne miłości i podziwu dla obu pań, a zwłaszcza dla żony, z którą mimo długiego stażu wciąż ma o czym rozmawiać, i której wciąż chce imponować.
Szalenie interesujące są także fragmenty dotyczące wiary w Boga, osobistego przeżywania i celebrowania świąt. Wiary, która jest zupełnie nieskażona komercjalizacją dzisiejszego kościoła i religii.
Tu pojawia się także aspekt człowieczeństwa w dużej mierze odniesionego do Holokaustu, do którego w swojej prozie Stasiuk często powraca. Jedyne, co nie daje mi spokoju przy temacie Holokaustu w tej książce, to jedna z wypowiedzi Stasiuka, która jest niemal żywcem opowiedziana słowami książki Martina Pollacka Skażone krajobrazy – mowa o paleniu zwłok Żydów i gęstym dymie, który unosił się w stronę okolicznych domostw, gdzie kobiety musiały szmatami uszczelniać drzwi i okna, a szyb mimo dziennego szorowania i tak nie dało się domyć. Może obaj panowie czytali te same kroniki (w końcu mówili o tych samych okolicach), może to słowa, które zapadły Stasiukowi w pamięci (w końcu książkę Pollacka wydano w wydawnictwie Stasiuka), bo odsuwam od siebie myśl, żeby była to jakaś świadoma i nieoznaczona inspiracja cudzym tekstem. Ale nie drążmy, może po prostu się czepiam, jak to mam w naturze.
            Tak czy siak szczerze polecam książkę, to fascynujące spotkanie z człowiekiem z krwi i kości, który nie wstydzi się mówić o sprawach trudnych, często oznaczonych niewidzialną etykietką „tabu” albo powszechnie uważanych za wstydliwe, jak na przykład bieda, którą długo klepał wraz ze swoją żoną, a o której z perspektywy czasu potrafi mówić w niezwykle dowcipny sposób. Tak wspomina moment, kiedy ukazała się jego pierwsza książka:

(…) pracowałem u górali za ser, bo żyliśmy bez kasy. Chodziłem wokół chałupy w jakiejś podartek kurtce, wszędzie prowizorka, a tu pod płotem parkuje samochód. Wysiadają jacyś nieznajomi i mówią, że sią z pisma „Sukces” i w związku z tym, że jestem człowiekiem sukcesu, chcą ze mną porozmawiać. Przytomnie zareagowałem(…). Powiedziałem, że bez grosza jestem i za dwa tysiące pogadamy. Odjechali.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 MistressExclamation
Designed By Blokotek