24 lutego 2015

Ida


„Ida” z pewnością nie jest o holokauście, od czego odżegnuje się sam reżyser, a jak twierdzą niektóre opinie. Może tu się co najwyżej przejawiać to, o czym pisałam przy okazji Naszej klasy Słobodzianka czy Tworków Bieńczyka, a mianowicie temat tak zwanej postpamięci. Jest to jednak tylko szczegół pobrzmiewający echem gdzieś w oddali, w tle filmu.
Piękne jest to, co powiedział Pawlikowski – że to film o ciszy. Siadając do filmu nie rozumiałam tego,
myślałam, że chodzi o tę paradoksalnie "słyszalną" ciszę, oszczędność dźwięków, muzyki, efektów. I początkowo faktycznie tak jest, słychać każdy szelest, szmer, oddech bohaterek, po czym nagle cisza zostaje zagłuszona „Rudym rydzem…” wyśpiewywanym na podmiejskiej imprezie. O co chodzi? Więc to ma być ta cisza? Otóż nie. Dodatkowo muzyka gramofonowa, która niejako stopniuje napięcie. Dopiero po obejrzeniu filmu człowiek uświadamia sobie, że chodzi o ciszę, którą próbuje się wywołać we własnym wnętrzu, o zagłuszanie przeszłości, która niszczycielsko próbuje dojść do głosu. To zagłuszanie widać przede wszystkim w zachowaniu bohaterki, w którą wciela się genialna Agata Kulesza – Wandy. Ma nadzieje, że alkohol i przyjemność cielesna dadzą jej ukojenie, ale tak naprawdę wszystko narasta i draży ją od środka, jak paskudny robal ukryty w pozornie pięknym czerwonym jabłku. Jest to też więc film o ciszy, którą pragnie się zapewnić swojemu sumieniu, które jest nadgryzane i szarpane ze wszech stron.
Nie znajdziemy tu happy endu, na który można by liczyć, nagłej przemiany, księcia na białym koniu – choć wszystkie zdawały się być bardzo możliwe, ale ich pojawienie się zniszczyłoby wszystko, zniekształciło obraz skazało na śmieszność.
Czy ten film jest jakimś rozliczeniem? Nie sądzę, na pewno nie z holokaustem, o czym już wspomniałam, raczej też nie z komunizmem, choć, przy niewielkim nakładzie środków, ówczesna rzeczywistość została bardzo dobrze odmalowana. Sądzę raczej, że jest to film o poszukiwaniu własnej tożsamości - w przypadku tytułowej Idy, i poszukiwaniu ukojenia - w przypadku Wandy. Wydaje się, że na swój sposób każda znajduje to czego poszukiwała.

 I chyba na tym poprzestanę, nie chcę Wam odbierać przyjemności własnego poszukiwania i interpretowania.
Gorąco zachęcam do obejrzenia tej symfonii ciszy i skrywanych uczuć, którą skomponował dla nas Paweł Pawlikowski, stawiając na niewielką ale doskonałą obsadę. Najwymowniejszym tego dowodem jest otrzymany wczoraj Oskar za najlepszy nieanglojęzyczny film! :-)

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 MistressExclamation
Designed By Blokotek