03 lutego 2019

JEDNOMINUTOWY MENEDŻER

Jednominutowy Menedżer

Ostatni tydzień poświęciłam na zgłębianie technik zarządzania i współpracowania, jakie podaje nam na całkiem zgrabnej tacy Biblioteka Jednominutowego Menedżera. Przeczytałam 5 z 6 książek tej serii, a że każda z nich zakończona jest ideą dzielenia się wiedzą i przekazania tych technik i myśli dalej, postanowiłam zrobić dla Was krótki wpis na ten temat.
Zacznę jednak od początku. Skąd w ogóle pomysł sięgnięcia w tym kierunku - książki z zarządzania i dziedzin pokrewnych to zupełna nowość w moim czytelniczym repertuarze.
Otóż poleciła mi te książki moja szefowa. Wszystko zaczęło się od tego, że zostałam ZTL (wtajemniczeni wiedzą, że to skrót od Zastępca Team Leadera). Mój problem polegał jednak na tym, że o ile jestem dość wysoko cenionym fachowcem w swojej pracy, to niestety mam mały problem z dogadywaniem się z ludźmi w znaczeniu zawodowo-biznesowym. Wiadomo, że nie samymi kompetencjami twardymi leader żyje, więc jeśli chcę kiedyś wspiąć się nieco wyżej po szczebelkach firmowej hierarchii, to muszę rozwinąć też trochę kompetencji miękkich, które pozwolą mi lepiej dogadywać się z ludźmi w pracy.
Nie myślcie jednak, że dałam się wciągnąć do sekty Blancharda [współautor serii] i uznaję za prawdę objawioną wszystko, co zostało napisane w tych książkach. Uważam jednak, że książki te pojawiły się w moim życiu w idealnym momencie. Nadszedł bowiem taki dzień, w którym moja nieumiejętność zrozumienia pobudek i działań ludzi wokół mnie sięgnęła zenitu i uznałam, że mam już dość - albo coś się zmieni, albo rzucam tę robotę! Nie mogę nie wspomnieć tu o moim mężu, który z ogromną cierpliwością i wyrozumiałością próbował spojrzeć na moje problemy z dystansem i wyjaśnić mi mechanizmy działania pewnych ludzi. On wiedział, że mimo wszystko moja praca sprawia mi bardzo dużo przyjemności i stawianie sprawy na ostrzu noża nie przyniesie niczego dobrego. Po wielu godzinach rozmów, pomógł mi uświadomić sobie, że ludzi wokół siebie nie zmienię, ale mogę zmienić swoje podejście, by pewne zachowania przestały mi tak bardzo przeszkadzać i bym osiągnęła spokój. Wielu z Was w tym momencie może uznać, że Ameryki to je nie odkryłam, ale spójrzcie prawdzie w oczy - łatwiej powiedzieć niż zrobić. To był ogromny przełom w moim życiu i w moim dotychczasowym podejściu. Napędził mnie do działania i zawalczenia o własny spokój i powrót do czerpania przyjemności z pracy zawodowej. Kolejnym etapem mojej pracy nad sobą było spotkanie z zaprzyjaźnionym trenerem personalnym i doradcą biznesowym, który w swoim życiu niejedno już widział i problemy z jakimi do niego przyszłam to jego chleb powszedni. Z góry zaznaczam, że byłam bardzo sceptycznie nastawiona do tego spotkania. Słowo “coach” nie kojarzy mi się dobrze, a już na pewno nie sądziłam, że jakiś gość, który rzuca wyuczonymi frazesami dotyczącymi samodoskonalenia, będzie mógł mi w czymkolwiek pomóc. Myliłam się. Okazało się, że rozmowa była naprawdę… normalna, przyjemna. Wreszcie poczułam, że ktoś nie tylko mnie słucha, ale też rozumie co do niego mówię, a jego spojrzenie z naprawdę zupełnie innej perspektywy okazało się szalenie pomocne  budujące.
To wszystko nie ma nic wspólnego z książkami, o których zamierzam Wam napisać? Trochę ma. Techniki zaproponowane w tych krótkich poradnikach też “zmuszają” człowieka do zmiany perspektywy zmiany sposobu patrzenia, a przede wszystkim zmiany postępowania. Przyjrzyjmy się zatem tym kilku tytułom, które udało mi się przeczytać - będę o nich pisać w kolejności, w jakiej czytałam, niekoniecznie chronologicznie.
  1. Nowy Jednominutowy Menedżer to tytuł, który świetnie obrazuje to, o czym wspomniałam wyżej, czyli zmianę perspektywy. Autorzy w doskonały i jakie trafny sposób zdemaskowali techniki, którymi rządzi się wiele firm, a zwłaszcza dużych korporacji. Zwróciłam uwagę na dwa bardzo popularne błędy. Po pierwsze bardzo często zdarza się, że pracownicy nie osiągają zamierzonych przez szefa wyników nie ze swojej winy, a jedynie dlatego, że na początku ich pracy nie zostały jasno sprecyzowane cele i oczekiwania względem ich stanowiska. Po drugie pokusą wielu menedżerów jest wytykanie ludziom błędów i niedociągnięć. Zastanawialiście się kiedyś, czy przynosi to zamierzony efekt? Jeśli jesteście szeregowymi pracownikami, to pewnie doskonale wiecie, że nawet jeśli jesteście bardzo ambitnymi ludzmi, których krytyka mobilizuje do dalszych działań, to nie da się tak ciągnąć w nieskończoność. Każdy chce wiedzieć, że jego praca jest dostrzeżona i doceniona, zwłaszcza jeśli się stara. Jednominutowy menedżer przekonuje do tego, by “przyłapywać” ludzi na dobrym, a nie na złym. Uważam, że każda osoba, która zarządza ludźmi lub pretenduje do tego w przyszłości powinna przeczytać przynajmniej tę pierwszą część.
  2. Jednominutowy Menedżer spotyka małpę - to tytuł, który na pierwszy rzut oka jest bardzo nieoczywisty, ale po lekturze będziecie wiedzieć, że każdy z nas ma jakąś swoją małpę, którą musi się zaopiekować sam lub oddać pod opiekę komuś innemu. Bo małpa to w tym przypadku nic innego, jak problem - ważne jest byśmy potrafili te małpy zidentyfikować i określić, czy aby na pewno to my jesteśmy ich właścicielami. Okazuje się, że czasem stajemy się na własne żądanie adopcyjnymi rodzicami małp, które wcale nie powinny nas interesować i które sprawiają, że nie radzimy sobie z tym, co naprawdę ważne. To książka dla tych osób (nie tylko menedżerów), które uważają, że “jeśli chcesz, żeby coś było zrobione dobrze, zrób to sam”. Autorzy uświadamiają nas, że nie jesteśmy zbawcami świata, a pretendowanie do miana osoby niezastąpionej może wyrządzić nam więcej szkody niż pożytku.
  3. Jednominutowy Menedżer i przywództwo - tytuł brzmi dość enigmatycznie, bo czymże jest to całe przywództwo. Mnie osobiście jako pierwsze na myśl przychodzi rozkazywanie, surowe wydawanie poleceń itp. Jak zatem wpisuje się to w filozofię Jednominutowego Menedżera? Po dwóch wcześniejszych książkach już wiem, że ta pierwsza myśl na pewno nie jest najlepsza. Otóż w tej części przekonujemy się o tym, jak ważne jest odpowiednie dobranie technik zarządzania do ludzi, z którymi pracujemy. Znów pierwsza myśl jest zwodnicza, bo do niedawna byłam przekonana, że aby być uznanym za sprawiedliwego człowieka, wszystkich należy traktować równo. Otóż wygląda na to, że nie. Wszystko zależ od typu osobowości czowieka, z którym współpracujemy i od tego jaka forma komunikatów jest lepiej do niego dostosowana. Teoretycznie możemy od 3 różnych osób chcieć podobnej rzeczy, ale jeśli mają one różne typy osobowości, to powinniśmy komunikować im to w zgoła inny sposób. Przyznam, że jest to dla mnie dość rewolucyjna myśl, którą na pewno będę próbowała wdrożyć w życie, by przekonać się jak działa.
  4. Jednominutowy Menedżer buduje wydajny zespół  - to książka która uświadomiła mi naprawdę bardzo dużo i jeszcze więcej pomogła zdemaskować. Pracuję w firmie, w której struktura sprawia, że często powstają zespoły zadaniowe, których celem jest wdrożenie pewnych rozwiązań. Często bardzo denerwowały mnie tego typu spotkania, jeśli na nich byłam, a jeśli nie byłam osobiście, to widywałam ludzi, który po wyjściu z takiego spotkania byli bardzo zdemotywowani, a nawet zirytowani. Zaczęłam nawet uznawać, że takie spotkania to zazwyczaj nic dobrego, a ich przebieg i efekt końcowy zależy tak naprawdę tylko od nastroju osób spotykających się. Po przeczytaniu książki uświadomiłam sobie, że problem nie leży w samych ludziach, ale w tym, że nie należałam nigdy do grupy zadaniowej, która osiągnęłaby wyższy poziom rozwoju niż prezentowany w książce poziom II z czterech możliwych. Przeczytajcie koniecznie tę część jeśli tego typu spotkania są również waszą udręką, a zrozumiecie co mam na myśli.
  5. Techniki Jednominutowego Menedżera - to książka, którą powinnam była przeczytać jako drugą w kolejności, ponieważ rozwija 3 zasady wyznaczone  pierwszej części i pokazuje jak skutecznie wprowadzać je w życie. Nie była to dla mnie już tak odkrywcza lektura jak poprzednie, ponieważ bazowała na schematach, które już poznałam. Może czytałoby mi się ją lepiej, gdybym rzeczywiście przeczytała ją jako drugą w ramach ugruntowan wiedzy. Polecam zatem czytać ją tuż po Nowym Jednominutowym Menedżerze. Niemniej jednak uważam, że jest warta przeczytania ze względu na lekkość swojego przekazu i bardzo przyjemny chwilami humor.
Tak, jak wspomniałam wcześniej, jeśli liczycie, że te książki zmienią Wasze życie lub wywołają ogromną rewolucyjną burzę, to możecie się przeliczyć. Ale jeśli jesteście w podobnym miejscu jak ja i już wiecie, że świata nie zmienicie, ale może warto popracować nad sobą - to na pewno są to książki, po które warto sięgnąć i przekonać się, że zmiany nie zawsze są złe i czasem warto zmienić swoje podejście i dotychczasowe nawyki. Mam nadzieję, że spróbujecie sięgnąć po te cieniutkie książeczki choćby w ramach zabicia czasu w autobusie, a ja tymczasem zabieram się za ostatnią część, czyli Jednominutowy Menedżer. Równowaga życia i pracy.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 MistressExclamation
Designed By Blokotek