Ostatatni
weekend spędziłąm z nosem w Uwikłaniu Zygmunta Miłoszewskiego. “Poznałam” się z
prokuratorem Teodorem Szackim i cieszę się na myśl, że ta znajomość potrwa
jeszcze dwa tomy. Na pewno nie jest to bohater, z którym chciałabym się
zaprzyjaźnić, a to wszystko zasługa cholernie utalentowanego autora. Dlaczego
zasługa a nie wina? Bo postać prokuratora Szackiego, jak dla mnie, jest
stworzona doskonale. Z całym ludzkim bagażem doświadczeń, cech i przemyśleń,
które sprawiały, że nieustannie towarzyszyły mi w myślach teksty w stylu: “Co
za dupek””, “Palant!”, “No ja już nie zdzierżę tej książki, nie czytam dalej!”.
A i tak czytałam dalej, jeszcze bardziej wkurzona i nakręcona, ale ciekawa, co
w końcu się wydarzy. Chyba przyznacie mi rację, że należy to jednak poczytać
jako zasługę, a nie winę.
Fabuła
jest bardzo fachowo skonstruowana w oparciu o zbadane przez autora aspekty
psychologii, kryminologii i prawa. Czuć, że autor naprawdę przysiadł nad swoją
pracą i zaangażował w książkę każdą szarą komórkę swojego mózgu. To musi być
fascynujący i jędrny mózg, który doskonale działa dając czytelnikowi wiele
przyjemności.
Podczas
czytania, nieustannie towarzyszyło mi zastanowienie, ile z tego wszystkiego to
prywatne doświadczenia autora. Mam, rzecz jasna, na myśli wszystko, co działo
się w głowie i w życiu osobistym Teodora Szackiego. Jestem kobietą, więc nie
jestem w stanie stwierdzić, czy jest to dobrze oddana męska psychika, ale
brzmiało to baaaardzo prawdopodobnie, tak prawdopodobnie, że chwilami wprawiało
mnie to w osłupienie i przerażenie. Jeśli jest to ciemna strona każdego faceta,
to: 1) drogie panie, drżyjmy i starajmy się nie zastanawiać, czy to samo dzieje
się w głowach naszych facetów; 2) drodzy panowie, jeśli to faktycznie dzieje
się w waszych głowach, to nie mówcie nam tego! ;-)
Intryga
książki jest świetnie poprowadzona. Niby w pewnym momencie faktycznie można podejrzewać
prawdziwego mordercę, ale chyba mało kto wpada na pomysł, że wszystko jest aż
tak pogmatwane. Bardzo sprytne, bardzo. To moim zdaniem cecha dobrego
kryminału, jeśli na końcu wywołuje u nas zaskoczenie. Ale tylko w warstwie
kryminalnej, bo jeśli chodzi o osobiste życie i działanie prokuratora
Szackiego, to chyba nie można tego uznać za happy end. Tu raczej znów włączył się
w mojej głowie alarm pt. „Dupek”, co nie zmienia faktu, że już nie mogę się doczekać
kiedy sięgnę na półkę po Ziarno prawdy. To z pewnością zestawię z ekranizacją,
bo szalenie ciekawi mnie jak spisał się Robert Więckiewicz w roli Teodora
Szackiego.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz