
Hotel
Ritz przedstawia przekrój społeczeństwa, tradycji i zwyczajów w kręgach
paryskiej, i nie tylko, elity przełomu XIX i XX wieku. Od Marcela Prousta,
przez Camusa, Sartra, Hemingway’a, Marlene Ditrich, po Göringa i wielu innych.
Wątki z życia tych postaci, o których nie przeczytamy w żadnym podręczniku. Kto
by przypuszczał, że wrażliwiec, który napisał Starego człowieka i morze zdradzał żonę na prawo i lewo, a
wszystkie kobiety traktował instrumentalnie!? Znajdziemy też trochę o
perwersyjnych upodobaniach Marcela Prousta i obliczu wielkiej Marleny Ditrich,
którą - za tytułem książki Kofty - możemy nazwać prawdziwą „suką”.
Ale oczywiście nie o skandal tu
chodzi, a przynajmniej nie tylko. Książka napisana bardzo profesjonalnie jeśli
chodzi o fakty historyczne, nie jest pozbawiona zabarwienia „ludzkiego”, bo
poza suchymi faktami, które przedstawione zostały w bardzo intrygujący sposób,
poznajemy też rozterki i problemy mieszkańców ówczesnej Francji. Nie mogło
zabraknąć wątku wstrząsającej i budzącej wiele emocji sprawy, która przeszła do
historii jako „afera Dreyfusa”. Odnajdziemy także elementy miłosne,
opowiadające o uczuciach trudnych, często zakazanych i źle widzianych.
Poruszone są sprawy komunizmu, nazizmu, antysemityzmu.
To doskonale prowadzona i niebywale
porywająca narracja, która doskonale pozwala się odnaleźć w często skomplikowanej
historii Francji tamtych lat; która w przyjemny i zapadający w pamięć sposób
kreśli sylwetki ludzi, których „wypada” kojarzyć. Co więcej, wcale nie ma się
wrażenia, że czyta się książkę historyczną – wciąga jak pierwszorzędna powieść! Po tej lekturze, na mojej liście miejsc do zobaczenia, nie może zabraknąć owianego legendą hotelu Ritz, w którego murach mieszkało tylu wielkich ludzi, i w którego ścianach wciąż pewnie odbijają się ich oddechy, myśli, słowa... ;)
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz