11 września 2014

Górskie kwiatki




 Planowałam wypad w Tatry – zamknięcie wakacji wejściem na Rysy, wydaje mi się całkiem dobrym pomysłem. Gdy układałam trasę, usłyszałam pytanie - dlaczego tak wcześnie wstaję (czyli o 5:00)? „Ja tak już mam - wolę wstać wcześniej, zwłaszcza, że w Tatrach pogoda lubi się załamywać, zazwyczaj przyjmuje się, że dzieje się to około południa, więc gdyby do tego doszło, będę już w drodze powrotnej.

 Poza tym to pora kiedy na szlaku nie ma jeszcze pseudogórołazów.” - taka właśnie była moja odpowiedź. Rzecz jasna oburzenie - dlaczego nazywam kogoś „pseudogórołazem” itp. Chcecie wiedzieć dlaczego? Bo uważam, że nie każdy rozumie góry! Pewnie, że nie każdy musi, ale bywa, że nierozumienie łączy się z brakiem rozsądku i szacunku. Najlepszym dowodem na to są ostatnie wydarzenia, dość szumnie opisywane w mediach, wspomniał o nich także pan Krzysztof Burnetko na swoim blogu „Polityki”. Chodzi mianowicie o wyprawę takich właśnie pseudogórołazów na Świnicę, którzy postanowili wybrać się na szlak w klapkach i zaopatrzeni w to, co najważniejsze… czyli browary! Już naprawdę pomijam fakt, że ci ludzie ryzykowali własne zdrowie, albo nawet życie, chodzi o to, że w czasie kiedy śmigłowiec ściągał ich kilogramy nieodpowiedzialności ze szlaku, ktoś inny mógł w tym czasie naprawdę potrzebować pomocy.
A propos piwa! Dokładnie w momencie wejścia na Rysy, zobaczyłam dwóch chłopaków, którzy wyciągnęli z plecaków po puszce trunku i postanowili uraczyć się nim na wysokości 2499 m n.p.m. i uczcić zdobycie szczytu. To skrajna nieodpowiedzialność, pogoda już zaczęła się załamywać, a schodzenie po polskiej stronie uzbrojonej w śliskie od deszczu łańcuchy na trzeźwo bywa oszałamiające (w tym miejscu pozdrawiam Agatkę, która bardziej niż schodzeniem była zmęczona stresem i towarzyszącą jej adrenaliną!).
Tu myślę, że też czas na wsparcie apelu Tatromaniaków i ochrzan dla tych, którzy śmiecą! I nie mam na myśli tylko gór ale śmiecenia w ogóle! Ludzie! Nie macie pojęcia co mnie trafia, kiedy widzę masy chusteczek higienicznych pozostawionych na szlaku. Czasem się śmieję, że to wygląda jak okruszki wyznaczające drogę z bajki o Jasiu i Małgosi. Ale ludzie! Błagam, kupcie mapę!
Takich kwiatków można doszukać się wiele więcej, ale wystarczy bo i tak znów wychodzi ze mnie maruda! Ale to właściwie taki blog na moje marudzenie, które może kiedyś u kogoś znajdzie zrozumienie ;-)


Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 MistressExclamation
Designed By Blokotek